piątek, 11 września 2015

Ręce przy sobie

Pogoda nas nie rozpieszcza. Wieje, siąpi. Miasto zrobiło się
szare i mokre. My się jednak pogody nie boimy. Mimo wszystko codziennie maszerujemy z Małą na spacer.
Dziś wyszłyśmy tak na luzie, bez wózka i bez tych “strasznych” szelek. Mała po ostatnim skoku rozwojowym bardzo się zmieniła i chyba w końcu zrozumiała, że uciekanie gdzie popadnie, na oślep, to nie jest zachowanie, które przystoi damom ;) 

Szłyśmy więc sobie przez osiedle, Mała zbierała napotkane cuda- żołędzie, listki, płatki róż- i zachwycała się wszystkim. Wyglądała uroczo.
Na tyle uroczo, że zaczęła zwracać uwagę przechodniów. Przechodzące panie zaczęły zaczepiać Małą, wyciągać do niej ręce, zagradzać jej drogę, klepać po policzku. Mała nie była zachwycona. Po pobycie w szpitalu zaczęła bać się obcych. Tam każdy obcy, który się pojawiał, robił coś nieprzyjemnego, albo bolesnego. Lekarz naciskał brzuszek, pielęgniarki kładły na stole i kłuły igłami rączki, nóżki, główkę… Dlatego każda obca twarz jest teraz potencjalnie groźna. A tak poza tym, to zastanówmy się, kto z nas, dorosłych chciałby, aby w czasie spaceru obcy ludzie szeroko otwierali do niego ramiona, dotykali głowy, twarzy, brali za ręce, pociągali za ubranie? Ja osobiście nie czułabym się z tym dobrze. A cóż dopiero taki mały człowieczek, który sięga tym obcym ludziom ledwie powyżej kolan.

Próbowałam taktownie bronić Małej przed zaczepkami, ale grzeczne i delikatne uwagi były zwyczajnie zbywane przez napotykanych ludzi. Zastanawiam się, jak w takim razie powinnam się zachować? Bardziej szorstko? Jak Wy byście postąpili na moim miejscu?
Jestem pewna, że wszyscy ci przechodnie nie mieli absolutnie żadnych złych intencji. Ludzie lubią dzieci. Maluchy- słodkie, niewinne, śliczne- uwalniają prawie w każdym wszystko to, co najlepsze. Wzbudzają sympatię, czasami rozbawienie. I z tej właśnie sympatii ludzie zaczepiają dzieci. Ja to rozumiem. Ale należy pamiętać, że dziecko to też człowiek. Dziecku również należy się szacunek. Dlatego powinniśmy dbać, by nie naruszać granic prywatności dzieci. Każdy z nas ma swoją strefę komfortu, nie lubimy, gdy obcy ludzie za bardzo zmniejszają dzielący nas dystans, gdy nas dotykają (poza uzasadnionymi sytuacjami, takimi jak badanie lekarskie, czy biznesowy uścisk dłoni). Wyobraźmy sobie, że wchodzimy na przykład do butiku, a ekspedientka, którą widzimy pierwszy raz w życiu obejmuje nas poufale ramieniem i wciąż w tym czułym uścisku oprowadza między wieszakami. Brr! Czujecie ten dyskomfort? Skoro my sami go czujemy, to dajmy prawo do zachowania swoich granic również dzieciom. Owszem, dzieciaki są zwykle bardziej otwarte i bezpośrednie od dorosłych. Dlatego wiele z nich lubi kontakt- nawet ten fizyczny- z innymi ludźmi. Wiele, ale nie wszystkie. Jeśli jakieś dziecko nie chce być serdecznie klepane po policzku, dajmu mu do tego prawo. 

Jeśli chcemy wychować dziecko, które szanuje ludzi, dbajmy o to, by ono samo doświadczało szacunku. To jedna z najlepszych lekcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz